Strony

poniedziałek, 12 września 2011

Oświetlenie a la Cronnenweth

W temacie wizualnych osiągnięć wszechczasów na pierwszym miejscu stawiam "Blade Runnera" Ridleya Scotta ze zdjęciami nieodżałowanego Jordana Cronnenwetha. Ten film to istna galeria: każdy kadr prosi się aby go oprawić w ramki i powiesić na ścianie. To jeden z tych filmów, które oglądam kilka razy w miesiącu i analizuję każde ujęcie.

W filmie dokumentalnym dołączonym do DVD z filmem, jeden ze współpracowników "zdradza" sekret - ulubioną technikę Cronnenwetha: umieścić tuż poza kadrem bardzo silne tylno-boczne światło i użyć blendy jako wypełnienia.

Przeszukując sieć i filmy, zauważyłem, że tą techniką potrafił oświetlić nie tylko jedną postać ale też drugą osobę a nawet scenografię. 


Poniżej testowe zdjęcie które wykonałem tą techniką. Użyłem jednej lampy typu PAR - zwykłego, estradowego halogena o mocy 1kW oraz białej płyty piankowej w ustawieniu jak na schemacie. Tylko tyle. Oczywiście to statyczny obrazek i na użytek sceny filmowej przydałoby się dodatkowe oświetlenie tła wydobywające z mroku elementy scenografii. Całkiem niezły przykład, że nie trzeba Bóg wie ile jednostek oświetleniowych aby uzyskać przyzwoity efekt. Co prawda nieco mniej w tym "Blade Runnera" a trochę bliżej do "CSI: Miami"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz