środa, 19 października 2011

Filmowanie koncertów

Skoro mamy kamerę wideo i zrządzeniem losu mamy też znajomego grającego w jakiejś kapeli należy się spodziewać, że pewnego dnia zostaniemy poproszeni o pomoc w rejestracji koncertu (pod tym dumnym słowem może kryć się zarówno dwugodzinny show jak i krótki występ na estradzie postawionej z okazji festynu miejskiego.

Tak czy owak jest to rejestracja wydarzenia dziejącego się na żywo, na którego przebieg nie mamy większego wpływu. Im większa impreza tym bardziej jesteśmy na końcu łańcucha pokarmowego. Chyba, że jesteśmy super-profesjonalną ekipą TV zatrudnioną przez organizatorów. Tylko wtedy nie czytamy artykułu z poradami dla początkujących.

Nim się zdecydujemy określmy swoje możliwości. Jeśli nie czujemy się jeszcze zbyt pewnie jako filmowcy lepiej od razu o tym powiedzmy i spytajmy się czy wystarczy jeśli będzie to zapis z jednej kamery zafiksowanej na statywie czy zespół oczekuje czegoś więcej. "Coś więcej" może oznaczać zwykle: montaż i dobry dźwięk.


Lista zakupów
Idąc na koncert obowiązkowo bierzemy statyw. Jeden utwór można nagrać z ręki ale na dłuższą metę to się nie sprawdza. Tym bardziej jeśli musimy stanąć dalej od sceny i filmujemy na długim obiektywie. Wtedy statyw z przyzwoitą głowicą jest konieczny.
Latarka się przydaje we wnętrzach (lub wieczornych plenerach). Szukanie po omacku właściwej baterii czy karty pamięci podczas kiedy czas ucieka... nieprzyjemne doznania.
Jeśli impreza jest plenerowa a pora roku niepewna - zabezpieczmy się przeciwdeszczowo. 

Lustrzankowe dylematy
Jeśli filmujemy lustrzanką tak jak np. Canon 7D musimy zabezpieczyć odpowiednią ilość pamięci. Niezwykle ważne jest aby zawczasu przetestować karty pamięci jak się zachowują podczas długiej pracy. Mnie spotkała dość przykra niespodzianka w postaci kart Kingston grzejących się niemiłosiernie przy dłuższych nagraniach. Potknąłem się też na dopuszczalnej wielkości pliku czyli w przypadku 7D - 4GB co daje ok 12minut nieprzerwanego nagrania. Pech chciał, że filmowałem koncert na którym trafiły się utwory dłuższe niż wspomniane 12 minut. Filmując na dwie kamery i zewnętrzną rejestracją dźwięku nie byłoby problemu - zawsze można by przykryć to montażem ale pechowo byłem sam. Nie do końca orientuję się jak wygląda sytuacja w innych typach aparatów czy kamer na kartę tak więc każdy w swoim zakresie powinien upewnić się jakie możliwości i ograniczenia daje mu jego sprzęt.


Dźwięk
Najlepiej zaprzyjaźnić się z dźwiękowcem i podpiąć kamerę (lub recorder audio) bezpośrednio do miksera. Zbieranie dźwięku przez wbudowany mikrofon raz, że trąci amatorką a poza kwestią np, pogłosu dochodzi również zbieranie wszelkich szumów, głosów, stuknięć, szurnięć itp.
Jeśli chcemy się podłączyć bezpośrednio do kamery to jesteśmy uwiązani długością kabla (nie zawsze są odpowiednie warunki, zwłaszcza w pomniejszych klubach) żeby przeciągać kabel gdzie się chce. Inną kwestią jest też sam kabel. Dźwiękowcy są z reguły nieźle zaopatrzeni ale nie jest powiedziane, że akurat będą mieli kilkunastometrowy kabel do pożyczenia. Ja korzystam z recordera i jest to dość wygodne. Zwłaszcza w sytuacji kiedy musiałem filmować stojąc jakieś 20m (i na wysokości 1 piętra) od sceny przy której był namiot dźwiękowców. Trzeba potem trochę się pobawić z synchronizacją ale nie jest to awykonalne.
Warto się upewnić czy wszystkie instrumenty są nagłaśniane. Kiedyś musiałem miksować dźwięk z recordera i z "powietrza" bo okazało się, że fortepian nie ma mikrofonu i nagrany miałem tylko wokal.

Własny mikrofon warto mieć żeby nagrywać odgłosy publiczności. Jeśli bowiem nagramy wyłącznie suchy dźwięk z miksera, prosto z instrumentów/mikrofonów to będzie to cokolwiek płaskie i bez życia.

Jeśli zaś musimy nagrywać przez mikrofon to nie podchodźmy zbyt blisko głośników: przester i dudnienie murowane. No i oczywiście buzia na kłódkę: żadnych pogaduszek, komentary mamrotania itp.


Bezpieczeństwo i Higiena Pracy
Kamerę możemy zniszczyć w domu potykając się o własnego kota. Wypadki chodzą po ludziach. Są jednak pewne sytuacje kiedy prawdopodobieństwo strat materialnych jest większe. O ile szkolne przedstawienia czy koncerty muzyki klasycznej przyciągają raczej spokojną, siedzącą publikę to co bardziej ostrzejsze nurty muzyczne są domeną publiki o, nazwijmy to eufemistycznie, bogatej ekspresji.
Zwłaszcza jeśli impreza połączona jest ze sprzedażą alkoholu. Choć z reguły nie wiąże się to z jakąkolwiek zamierzoną agresją to okazji do wytrącenia kamery z ręki, przewrócenia statywu jest multum. Najbezpieczniej działać w porozumieniu z organizatorem (o ile to on nas nie zatrudnił) i uzyskać dostęp do stref służbowych czyli np. pod sceną albo obok konsoli inżyniera dźwięku. Za skarby świata nie wchodźmy w tłum z kamerą.

Co dwie kamery to nie jedna
Nawet działając solo można filmować na dwie kamery. Praktykowałem to parę razy. Efekt może nie jest może tak dobry jak wtedy kiedy pracuje równolegle dwóch operatorów ale daje to jednak więcej materiału do montażu. Zazwyczaj fiksuję jedną kamerę na statywie fotograficznym, kadruję pełen plan i tak zostawiam. Drugą kamerą szwenkuję w bliższych planach i to jest moja główna kamera A. Obraz ze statycznej biorę od czasu do czasu albo żeby wprowadzić trochę "powietrza" albo żeby zakryć brudy typu nieudana panorama czy kopnięcie w statyw (nagminnie się to zdarza w ciasnych pomieszczeniach). Minus tego rozwiązania jest taki, że obie kamery filmują z jednego miejsca. 

3 kamery, 2 operatorów
Najlepiej mieć co najmniej 3 kamery ale wtedy potrzebujemy więcej rąk do pracy. Musimy mieć do pomocy kogoś o kim wiemy, że zna się na tym fachu co najmniej tak dobrze jak my.

Optymalne ustawienie mamy na rysunku obok. Jedna osoba obsługuje kamery A i B przy czym kamera B zbiera statyczny szeroki plany i obsługa sprowadza się do pilnowania czy działa. Kamera B jest "aktywna" na długim obiektywie szwenkuje po twarzach czy instrumentach (zależnie od możliwości zoom-a)
Kamera C z kolei powinna dobrze czuć się w rogu sceny i filmować plany boczne a także od czasu do czasu publiczność. Jeśli topografia sceny na to pozwala to po wcześniejszym porozumieniu z organizatorami i ochroną można np. wejść na scenę i gdzieś z kąta filmować. Wszelkie takie ruchy powinny być wykonywane w kontakcie z drugim operatorem: tu przydaje się walkie-talkie (szybsze i tańsze w eksploatacji niż telefon).

W innym tekście pisałem o osi montażowej i, że błędem jest jej przekraczanie. Zasada ta nie dotyczy koncertów z prostej przyczyny, że "topografia" jest widzom dobrze znana. Wiedzą, że jak wykonawca to jest na scenie, która jest na przeciwko widowni. Wykonawca śpiewa do widzów, widzowie patrzą się na niego. Niemal aksjomat. Miles Davis miał w zwyczaju grać tyłem do publiczności ale to jednostkowy przypadek.

Jeśli jesteśmy "solistą" - nie mamy nikogo pod ręką, budżet nie przewidział więcej osób, jesteśmy hobbystą i kręcimy dla przyjemności nadal możemy filmować na dwie kamery. Poniżej dwie najbardziej typowe opcje: zza publiczności frontalnie" lub z boku bliżej sceny. Każda opcja ma swoje wady i zalety. Podstawowym kryterium we wszystkich przypadkach jest to gdzie możemy sobie stanąć aby mieć względny spokój i jak najmniej przeszkadzać innym.


Wariant z ustawieniem się na tyłach sceny jest o tyle dobry, że tam zazwyczaj można znaleźć stanowisko dźwiękowe.


Jednak jedna
Skoro los nie obdarzył nas większą ilością kamer musimy radzić sobie z tym co mamy. Wariant minimum absolutne to stawiamy kamerę na statywie, nie ruszamy i kręcimy ciurkiem jak leci. Jest to jakieś rozwiązanie: 100% bezpieczne ale na dłuższą metę nudne. Dodajmy więc trochę ruchu czyli, jak to mówią mądrzy ludzie: montaż wewnątrzkadrowy. W tym celu potrzebny nam dobry statyw. Nie tylko solidnie stojący na ziemi ale też płynnie chodzącą głowicą. Panoramy oraz zoom to nasze narzędzia. Jednym okiem obserwujemy co się dzieje na scenie, drugim patrzymy w wizjer i kadrujemy. Jeśli nie czujemy się za dobrze z obsługą transfokatora możemy na początek dojechać i zrobić bliski plan wykonawcy, panoramować po pozostałych muzykach zależnie np. od tego, który akurat ma solo zaś plan szeroki zostawić sobie na sam koniec utworu.
Jeśli nie zależy nam na absolutnie wszystkich utworach (czasem można odpuścić bisy) możemy któryś utwór poświęcić i zmienić pozycję aby móc sfilmować publiczność, jakieś elementy scenografii itp. przebitki, które mogą się przydać potem aby przykryć niezbyt płynne panoramy czy transfokacje. Jeśli utwory są podobne do siebie w tempie i ogólnie rozumianej dynamice możemy nagrać trochę, krótkich ujęć muzyków w bliskich planach tak, aby nie było widać za dobrze co grają i wykorzystać w tym samym celu.
Wykorzystajmy próbę jeśli jest taka możliwość do nagrania powyższych przebitek w innym ustawieniu.


Kolory
Niezależnie od ilości kamer, jeśli jest ich więcej niż jedna sprawdźmy różnice w obrazie: szumy, odwzorowanie barw. Nie uświadczymy dwóch kamer o identycznych parametrach choć jeśli obie są egzemplarzami tego samego modelu lub, w ostateczności - tego samego producenta i ze zbliżonej półki cenowej to różnice nie powinny być drastyczne. Gorzej jeśli część kręcimy profesjonalną kamerą, część amatorską a trzecia to kompaktowy aparat fotograficzny.

Swoją drogą, jeden z najlepszych koncertów: "Roy Orbison & Friends: Black & White Night" był kręcony na czarno-białej taśmie 35mm a przebitki publiczności ręcznymi kamerami 8mm. Różnica w definicji obrazu widoczna nawet dla laika ale stworzyło to niepowtarzalny klimat. 

Dobrze by było gdybyśmy mogli być obecni na próbie i zapoznać się z oświetleniem. Jeśli zależy nam na precyzyjnym ustawieniu balansu bieli możemy wysłać na scenę pomocnika z białą blendą albo białym prześcieradłem czy płytą piankową i poprosić oświetleniowca o próbkę białego światła. Broń boże nie ustawiajmy kiedy świeci kolorowymi lampami bo wtedy możemy uzyskać na pewno ciekawe efekty barwne ale dalekie od rzeczywistych. 

Jeśli używamy różnych kamer, różnych producentów musimy liczyć się z tym, że obraz niekoniecznie będzie do siebie pasował. A musimy dopasować ekspozycję, temperaturę barwową. Coś za coś. Drobne korekty zawsze możemy zrobić w postprodukcji.

Oświetlenie
Na koncertach plenerowych za dnia nie musimy się martwić o ilość światła. Może nie będzie specjalnie nastrojowe ale przynajmniej jakość obrazu jest bezpieczna. Wieczorne i/lub we wnętrzach są nieco trudniejsze pod tym względem ponieważ oświetlenie estradowe daje co prawda niezłe efekty i buduje nastrój ale zazwyczaj jest mocno poniżej wymaganego do poprawnej ekspozycji. Najczęściej spotykanym, przeze mnie przynajmniej, problemem jest brak światła przedniego przy dużej ilości różnorakich świateł górno-kontrowych. Ludzkie oko radzi sobie świetnie w różnych warunkach a to czego nie widzi "dorysuje" jej mózg. Elektronika widzi tylko to co widzi. Dodajmy do tego problemy z łapaniem ostrości, szumy podbicia...

Cóż z tym zrobić? Jeśli jesteśmy hobbystami i przyszliśmy na własną rękę to raczej nie ma co liczyć, że zmienią dla nas koncepcję oświetlenia natomiast jeśli kręcimy na wyraźne zaproszenie zespołu/organizatora koniecznie skonsultujmy się w kwestii oświetlenia, przyjdźmy na próbę, zorientujmy się w sytuacji i znajdźmy zadowalające wszystkich rozwiązanie.



Na planie
Jeśli chcemy zaoszczędzić sobie cierpienia przy synchronizacji - nie zatrzymujemy kamery w trakcie nagrania nawet jeśli musimy zmienić swoje położenie i przez kilka sekund będziemy filmować swoje nogi albo sufit. Przy większej ilości materiału synchronizowanie wielu porozrzucanych ujęć to męka.

Jeśli jesteśmy "hobbystycznie" staramy się jak najmniej przeszkadzać. Jeśli wykonujemy pracę/przysługę dla zespołu czy organizatora poprośmy o zapewnienie godziwych warunków pracy. Wiadomo, że zasadniczo jesteśmy gdzieś na końcu łańcucha pokarmowego ale jeśli mamy zrobić coś dobrze to też mamy prawo oczekiwać, że otrzymamy niezbędną pomoc. Niestety niejednokrotnie spotkałem się z sytuacją w której obsługa foto/video była traktowana cokolwiek olewczo. Szczególnie ciężko współpracuje się z ochroną. Czasem są tak przejęci swoją rolą, że nawet ID z napisem "ekipa", "organizator" czy "artysta" nie robi na nich wrażenia. Jeśli przy okazji kierownik całej imprezy nie odbiera twojego telefonu to można się zirytować

Rozdzielamy zadania pomiędzy ekipę. Szczególnie jest to istotne jeśli nie mamy w czasie nagrania komunikacji między sobą. Dotyczy to min. wielkości planów żeby w tym samym czasie nie pokrywały się ze sobą. Najprościej umówić się, że jedna kamera robi szeroki plan, druga zbliżenia, trzecia bliskie plany ale pod innymi kątami.




Postprodukcja
Tu odsyłam do mojego tekstu o teledysku (przynajmniej w kwestii synchronizacji i montażu). Jeśli podpięliśmy się do stołu mikserskiego to oczywiście synchronizujemy obraz z tą ścieżką. Gorzej jeśli musieliśmy nagrywać "z powietrza". Wtedy musimy wybrać jedną, najlepszą jakościowo ścieżkę. Najlepiej jeśli to jest ze statycznej kamery nagrywającej jednym ciągiem.

Ścieżka prosto z miksera może być trochę płaska i sucha. Subtelnie dodany efekt Reverb może dodać nieco "powietrza" i dać bardziej koncertowe brzmienie.

W nagraniach koncertowych nie musimy ciąć tak gęsto jak w teledysku ze względu na inny charakter filmu a przede wszystkim: ze względu na ilość dostępnego materiału. Jeśli wyczarujemy 4-5 kamer i ogramy każdego muzyka oddzielnie to wtedy owszem - tnijmy aż furczy. No i pamiętajmy o publiczności jeśli mieliśmy okazję ją nagrać - zawsze ożywi nieco i co ważniejsze: nie musi być "synchroniczna". Możemy nagrać trochę publiczności za jednym razem a potem fragmenty ujęcia utykać w różnych miejscach.


***