czwartek, 3 lutego 2011

Film look cz.1

Na temat tzw. film looku pisałem kilkakrotnie. Na "starej" stronie, w magazynie Chip: Foto-Video Digital, na forach internetowych. Wracając do tematu po latach odkryłem jak bardzo niektóre zagadnienia się zdezaktualizowały. Model obrazu telewizyjnego zaprojektowany jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego wieku nieubłaganie odchodzi do przeszłości.

Tytułem wstępu
Typowy dialog na dowolnym forum internetowym:
Pytanie: Jak zrobić żeby obraz z kamery video nie przypominał Teleekspressu tylko amerykański film?
Odpowiedź: Użyj Magic Bullet...

Zróbmy więc eksperyment: weźmy kamerę, nakręćmy byle co, zaaplikujmy "gotowca" i sprawdźmy jak bardzo amerykańsko będzie wyglądał.
Na słynny film look, czyli obraz przypominający ten zarejestrowany na taśmie filmowej składa się dużo więcej elementów niż tylko kolory i żaden gotowiec magiczny tego za nas nie zrobi.

To co stoi za jakością obrazu filmowego a w zasadzie za efektem artystycznym jaki on przekazuje to nie tylko technologia reprodukowania obrazu ale też umiejętności operatora jednak nawet najlepszy operator nie wyciśnie więcej niż pozwala technologia. Są jednak sposoby aby pewne ograniczenia technologiczne obejść. Podane w tym artykule informacje nie dadzą nam takiego samego efektu jaki daje taśma filmowa. Są to raczej wskazówki jak się do takiego efektu zbliżyć i na jakie aspekty zwrócić uwagę. Każdy z nich to temat na kilka solidnych książek. Postaram się je z grubsza przybliżyć w oddzielnych artykułach.

***

Taśma kontra elektronika
Obraz rejestrowany na taśmie filmowej powstaje przez naświetlenie pełnej klatki pokrytej światłoczułą substancją chemiczną. Drobiny tej substancji uwięzione w emulsji tworzą nieregularną masę. Jest to pierwsza różnica. Będące ich odpowiednikiem piksele matrycy światłoczułej w kamerze elektronicznej są ułożone w regularny sposób. Stąd wynika min. efekt pewnej "miękkości" charakterystyczny dla taśmy filmowej.
Matryca elektroniczna jest "stała" natomiast różne są rodzaje taśm filmowych. Różną się czułością, wielkością ziarna, czułością na określone odcinki widma. Ba różnią się nawet jakością w ramach tej samej serii produkcyjnej.

W przypadku taśmy filmowej obraz powstaje przez naświetlanie taśmy światłoczułej przesuwającej się z prędkością 24 klatek na sekundę. W przypadku telewizji i video jest to 25 klatek w systemie PAL na które składa się 50 tzw. półobrazów. Częstotliwość ta wynika z częstotliwości sieci elektrycznej która w Europie wynosi 50Hz.

Czymże są owe półobrazy czy też półpola? Może to się wydać nieprawdopodobne ale cały czas obowiązuje tu technologia opracowana w latach 20ych ubiegłego wieku. Otóż aby uzyskać zadowalającą płynność wyświetlania obrazu pionierzy telewizji postanowili, że kineskop nie będzie wyświetlał pełnego obrazu tylko się go „podzieli”: najpierw wyświetlane będą linie parzyste a potem nieparzyste. Różnice niweluje bezwładność luminoforu oraz… ludzkiego oka. Reasumując: można więc śmiało powiedzieć, ze w obrazie TV mamy w sumie 50 klatek na sekundę. Stąd owa różnica w płynności pokazywanego ruchu. Obraz filmowy jest bardziej rwany, stroboskopowy Wyświetlając obraz z prędkością 25 klatek na sekundę z przeplotem uzyskamy, podobnie jak w przypadku nowocześniejszego sprzętu 50 klatek PROGRESYWNYCH na sekundę uzyskamy miękki, płynny ruch.

To pewien obowiązujący nadal standard jednak wraz z odejściem do lamusa telewizorów kineskopowych i zastąpienie ich telewizorami LCD lub plazmowymi jak również rozwojem kamer video rejestrujących z różnymi prędkościami: 24, 25, 50 klatek na sekundę w trybie pełnoklatkowym (progresywnym)  nie stanowi to już takiego problemu jak kiedyś. Z kronikarskiego obowiązku jednak pociągnę trochę wątek przeplotu.
  
TV
Film
1 ramka = 2 półobrazy
1 klatka
50 błyśnięć/sek – wynika to z częstotliwości sieci
25 ramek/sek - 50 półobrazów
24 kl/sek
48 błyśnięć – każda klatka jest pokazywana dwa razy







Tak więc: jeśli nasza kamera filmuje w trybie pełnoklatkowym nie mamy się czym martwić. Jeśli zaś filmuje z przeplotem wtedy musimy ten przeplot usunąć korzystając z jednego z wielu narzędzi dostępnych w każdym chyba programie do montażu czy postprodukcji.

25 czy 24
Sporo dyskusji toczyło się wokół filmowania w trybie 24p albo konwersji z 25fps do 24fps w imię większego poziomu "filmowości". Szczerze mówiąc ta jedna klatka różnicy na sekundę nie ma dla odbiorcy absolutnie żadnego znaczenia.

***
Etap produkcji czyli kręcić jak w filmie

„Profesjonalny” wygląd filmu w dużej mierze (jeśli nie przede wszystkim) zależy od tego jak „profesjonalnie” nakręcimy nasz materiał. Co tu kryć – trzeba posiadać pewne umiejętności w tworzeniu obrazu. Żadne techniczne sztuczki komputerowe nie pomogą jeśli obraz będzie nakręcony przypadkowo. Trzeba więc dobrze przemyśleć warstwę plastyczną filmu i dużo trenować. Strona plastyczna to nie tylko korekcja barwna ale też dobór scenografii, kostiumów itp.

Oświetlenie
Zacznijmy od tego co najistotniejsze czyli oświetlenia. Nie przypadkiem o procesie filmowania mówi się „malowanie światłem”. Szukajmy dla naszego filmu pewnego stylu. Jak w różne efekty może dać światło wystarczy porównać „Ojca chrzestnego” z „Truman Show”.
Przede wszystkim unikajmy zalewania planu jednolitym światłem jak w serialach TV gdzie źródła światła stoją przez całą scenę w jednym miejscu i wszystkie elementy planu są jednakowo widoczne. W filmie liczy się plastyka. Nie wszystko musi być widoczne. Ważne jest wrażenie i nastrój który chcemy wywołać. Starajmy się uzyskać wysokie kontrasty np. przez zastosowanie tzw. „niskiego” klucza o którym wspomniałem trochę przy okazji tekstu o filmie "noir".

Kolorystyka i balans bieli
Oprócz kontrastu innym ważnym elementem strony plastycznej jest kolorystyka. Należy o nią zadbać już na etapie planowania filmu odpowiednio dobierając kostiumy i scenografię (polecam film „Amelia” jako ciekawy przykład wykorzystania w sumie czterech kolorów dominujących) jak i dobierający filtry na reflektory i obiektyw (np. wzmacniające wybrany kolor). Zapomnijmy też o poprawnym balansie bieli. Temperatura barwowa w dużej mierze decyduje o nastroju tak więc zamiast białej karty użyjmy do balansowania kamery kartki o wyraźnym odcieniu jakiegoś koloru. Np. jeśli chcemy aby kolorystyka była ciepła użyjmy bladoniebieskiej kartki lub odwrotnie: wzorowanie się na blado łososiowym ochłodzi obraz. Ważne aby dobrać kolorystykę rozważnie i być konsekwentnym. Nawet źle dobrana będzie do przyjęcia jeśli tylko będzie taka sama we wszystkich ujęciach.

Głębia ostrości
Święty Graal świata videofilmowców. Kiedy zaczynałem moją przygodę z cyfrowym video matryca światłoczuła typowej konsumenckiej kamery DV miała przekątną 1/6 cala.  W droższych i profesjonalnych kamerach przekątna wzrasta do ok. ¼ cala. W porównaniu z wielkością klatki taśmy filmowej jest to niedużo. Przekątna 1/6 cala to w przybliżeniu przekątna klatki taśmy 8mm. Mały rozmiar matrycy skutkuje bardzo dużą głębią ostrości.

Każdy kto para się fotografią wie jak cenna w budowaniu przestrzeniu jest ta właściwość optyczna. W przypadku video obiekty na pierwszym planie jak i na dalszych są jednakowo ostre. Niestety, niewiele można tu zdziałać jeśli mamy kamerę z małą matrycą. Jedynym rozwiązaniem, jest wykorzystanie transfokatora. Można też użyć nasadki na obiektyw tzw. telekonwertera. Zwiększając maksymalnie ogniskową obiektywu zmniejsza się też głębia ostrości. Odchodzimy więc z kamerą nieco dalej aby filmowany obiekt zajmował pożądaną część kadru. Aktorzy lub obiekty znajdujące się na pierwszym planie powinny znajdować się jak najbliżej kamery zaś to co ma być na dalszym planie musi się znajdować dużo dalej (nawet jeśli teoretycznie kłóci się to z ogólną topografią planu).  Wadą tego rozwiązania jest praktycznie uziemieni jeśli chodzi o ruch kamery a i rozmiar planu zdjęciowego nie zawsze pozwala na swobodne odsuwanie kamery.

Na głębię ostrości ma też wpływ wielkość przysłony: im bardziej otwarta tym płytszą głębię możemy uzyskać.
Jakiś czas temu stosowano różnego rodzaju przystawki do kamer symulujące pełną klatkę 35mm przez rzutowanie obrazu przez fotograficzny obiektyw na matówkę o rozmiarze zbliżonym do pełnej klatki, która to matówka była filmowana przez wbudowany obiektyw kamery. Rozwiązanie interesujące choć dość kosztowne i nie zawsze korzystnie odbijające się na jakości obrazu. Za osiągnięcie filmowo-fotograficznej głębi ostrości płaciło się zwykle cenę w definicji obrazu oraz jasności obiektywu.

Niedawno pomoc nadeszła ze nieoczekiwanej strony w postaci pełnoklatkowych lustrzanek filmujących z rozdzielczością FullHD. Jeśli fundusze pozwalają to można uznać, że kolejny, obok przeplotu, problem z filmlookiem rozwiązał się sam.

Stabilność
Obraz musi być stabilny. Zabrzmi to może jak truizm a nawet anachronizm w czasach wszechobecnej telewizji i latających kamer. Można przytoczyć wiele przykładów zastosowania „rozbujanej” kamery w filmach ale o ile tam jest to starannie przemyślany i zamierzony efekt w przypadku większości filmowców amatorów jest to skutek braku doświadczenia i skutkuje raczej zdenerwowaniem widza.

Na początek więc polecam robienie filmów „po bożemu” czyli klasycznie do bólu – kamera na statywie. Jeśli chcemy dodać trochę ruchu warto rozejrzeć się za czymś co posłuży nam za jazdę – wózki do przewożenia towarów, wózki inwalidzkie, do zdjęć z niskiej perspektywy doskonale nadają się deskorolki itp.  Jeśli zaś lokalizacja i budżet wyklucza nawet takie substytuty jazdy pomyślmy o skonstruowaniu najprostszego nawet stabilizatora do zdjęć z ręki. W najprostszym znanym mi przypadku był to kij od szczotki i ciężarek od hantli sklejone naprędce taśmą.

Dźwięk
To jak wiadomo achillesowa pięta niemal wszystkich amatorskich filmów. Zapomnij o wbudowanym mikrofonie chyba, że planujesz kompletne udźwiękowienie (z postsynchronami włącznie) w postprodukcji. Dobry mikrofon i wędka są nieodzowne przy zdjęciach setkowych.

Proporcje obrazu
Format 4:3 umarł. Najpierw w latach 50-tych umarł dla kinematografii, która konkurując z telewizją postawiła na szerokoekranowe widowiska  a od niedawna format ten opuszcza świat telewizji i video ustępując miejsca bardziej naturalnemu dla człowieka formatowi 16:9. Monitory, telewizory, playery w serwisach  hostuących video... wszystko w 16:9. Zasadniczo to nam wystarczy ale jeśli chcemy zasymulować prawdziwy Widescreen (np. o proporcjach 1,85:1) to w postprodukcji możemy nałożyć stosowną kaszetę. Aby uniknąć problemów najlepiej nakleić na ekran LCD lub monitor podglądowy dwa kawałki taśmy ograniczające obraz do pożądanych proporcji. Jeśli włączymy sobie DVD z jakimś filmem panoramicznym to zobaczymy, że został on przeskalowany aby zmieścić się w kadrze.

***
To tylko zarys zagadnienia. Generalnie przesłanie brzmi: żeby uzyskać obraz jak w profesjonalnym filmie trzeba kręcić jak profesjonalista. A to niestety wymaga pracy, wiedzy, doświadczenia... O sposobach postprodukcyjnych w kolejnym tekście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz